Od sztalug do kamery
Od sztalug do kamery
Pani "Dziwne dni" są filmem szalenie nowoczesnym. Czy to wynika jedynie z jego charakteru, czy może z pani myślenia o współczesnym kinie?
Żyjemy coraz szybciej, nauczyliśmy się myśleć skrótami, a także rozumieć skróty, jakich używają inni. Potrafimy bardzo szybko przyswajać informacje. Wyobraźnią współczesnego człowieka zawładnęła telewizja, przestaliśmy więc myśleć linearnie, mamy przed oczami obrazy. Na dodatek, obrazy szybko zmieniające się, działające niejednokrotnie na naszą podświadomość. Tych zmian nie można lekceważyć. Zwłaszcza w dziedzinie tak świeżej, jak kino.
To zabrzmiało trochę tak, jakby zrobiła pani swój ostatni film głównie z myślą o generacji MTV.
Jestem świadoma, że kręcąc film opowiadający o świecie przyszłości, mieliśmy wszyscy przed oczami stylistykę, którą wykorzystuje do opisywania rzeczywistości MTV. Szybko zmieniające się obrazy, dźwięk, który atakuje widza ze wszystkich stron. Scenariusz "Dziwnych dni" uzasadniał wybór takich środków. Ale czy to znaczy, że zrobiłam film wyłącznie dla młodych widzów? Myślę, że zmienił się sposób myślenia wszystkich ludzi, także ze starszego pokolenia. Tyle że MTV pierwsze z tego faktu wyciągnęło wnioski.
Tworząc subkulturę wideoklipów?
Nie...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta