Czarna passa Kosińskiego
Czarna passa Kosińskiego
Jerzy Jastrzębowski
Byłem zupełnym szczeniakiem, gdy z polecenia łódzkich znajomych zgłosił się do mnie Jurek Kosiński. Potrzebował intensywnych lekcji angielskiego. Spotykaliśmy się w wynajętym pokoju na warszawskim MDM--ie. Nie wiedziałem, że był Żydem, nie znałem jego przejść okupacyjnych. Wiedziałem, że był fenomenalnie zdolny: angielszczyznę -- tak jak wszystko, czym się wówczas zajmował -- pochłaniał haustami, choć akcent miał fatalny. Wyjeżdżał z Polski w wielkim pośpiechu na zaproszenie -- jak mi mówił -- sławnego wówczas amerykańskiego socjologa, profesora Samuela Lazarsfelda. Pod jego kierunkiem miał pisać pracę doktorską na uniwersytecie Columbia. Dopiero po latach domyśliłem się przyczyny pośpiechu: coś musiało być nie w porządku i z Columbią, i z zaproszeniem. Nigdy nie dostałem obiecanego listu z Ameryki. Wiele lat później, gdy czytałem "Malowanego ptaka", zastanowiła mnie niezwykle obrazowa i wyrazista angielszczyzna tej ponurej książki. Fenomen, pomyślałem, przyswoił obcy język do tego stopnia! Przychodziły wieści o kolejnych, coraz większych sukcesach Kosińskiego, lecz mało mnie już one obchodziły. ...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta