Internet pachnący jaśminem
Chińskie władze robią wszystko, co w ich mocy, by po kraju nie rozeszły się wieści o tym, że w Tunezji, Egipcie czy Libii narody sięgnęły po władzę
Prezydent Hu Jintao 19 lutego wygłosił na spotkaniu gubernatorów prowincji i ministrów przemówienie poświęcone utrzymaniu stabilności społecznej. Zapewniwszy o niezmiennej słuszności partyjnej linii, poczynił trzy uwagi. Nie wspomniał wprost o Bliskim Wschodzie czy echach tamtejszych protestów w Chinach, ale zapowiedział: po pierwsze, wzmocnienie kontroli nad informacjami wymienianymi przez Internet. Po drugie, ujęcie w karby przepisów „wirtualnego społeczeństwa". Po trzecie, nakierowanie opinii publicznej, jaka w tym wirtualnym społeczeństwie się wykluwa, w „zdrowym kierunku".
Jakby na potwierdzenie najgorszych obaw Hu tego samego dnia ktoś w Internecie powiesił wezwanie do rozpoczęcia „jaśminowej rewolucji" w Chinach. Reakcja policji była błyskawiczna. W ciągu paru godzin działacze demokratyczni w wielu miastach, w tym sygnatariusze manifestu zwanego Kartą 08, zostali zatrzymani albo dostali zaproszenie do komisariatów „na herbatkę". To była propozycja nie do odrzucenia.
Jaśminowy apel pojawił się w serwisie wiadomości zwanym boxun, czyli „pełna informacja", który redagują w USA chińscy emigranci. Policja internetowa szybko zablokowała dostęp do tej strony z chińskich komputerów. Ale i tak tekst rozprzestrzenił się po chińskim Internecie dzięki mikroblogom. Dysydenci zwołali demonstracje w co najmniej 13 dużych miastach. Te w Pekinie i...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta