Wojna o wieloryby
Pod naciskiem ekopiratów japońscy wielorybnicy skrócili tegoroczne połowy. – Udało nam się przerwać nielegalne zabijanie chronionych zwierząt – cieszą się aktywiści. – Baliśmy się o bezpieczeństwo naszych załóg. Przecież tamci to terroryści – odpowiadają Japończycy
Na Oceanie Lodowatym u wybrzeży Antarktydy trwa regularna bitwa. W ruch idą granaty dymne, butelki z cuchnącym kwasem masłowym i armatki wodne. W finale czarny trimaran z piracką banderą zostaje przecięty na pół przez statek z napisem „research" (czyli badania naukowe) na burcie. Jeden członek załogi tonącego trimarana zostaje ranny.
Japończycy co roku łowią blisko tysiąc chronionych ssaków, nie kryjąc się specjalnie z tym, że ich mięso trafia do restauracji i sklepów.
Czyżby naukowcy odparli atak piratów? No cóż, w tej historii nic nie wygląda tak, jakby się na pierwszy rzut oka wydawało. Tak naprawdę czarny trimaran „Ady Gil", należący do organizacji Morski Pasterz (Sea Shepherd), od kilku dni przeszkadza w połowach japońskiej flocie wielorybniczej. Ta wzywa na pomoc swoją eskortę – statek „Shonan Maru 2", który podczas przepychanki taranuje małą łódź aktywistów.
– Wpłynęli na nas celowo z dużą prędkością – mówi „Rz" Pete Bethune, były kapitan zatopionego trimarana. To samo mówią o aktywistach japońscy wielorybnicy.
Tak było rok temu, ale w tym sezonie sytuacja diametralnie się zmieniła. Nie dlatego, że przez Japonię przetoczyło się tsunami, bo ono nadeszło później i nie zniszczyło Shimonoseki – portu macierzystego floty wielorybniczej, dobrze osłoniętego przed falą. Już w połowie lutego...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta