Używamy plików cookies, by ułatwić korzystanie z naszych serwisów.
Jeśli nie chcesz, by pliki cookies były zapisywane na Twoim dysku zmień ustawienia swojej przeglądarki.

Szukaj w:
[x]
Prawo
[x]
Ekonomia i biznes
[x]
Informacje i opinie
ZAAWANSOWANE

Nie najpiękniejszy, ale playboy...

06 sierpnia 2010 | Magazyn tv | Jan Bończa-Szabłowski
autor zdjęcia: Michał Warda
źródło: Fotorzepa
autor zdjęcia: Wojciech Jakubowski
źródło: Fotorzepa
źródło: PAP

Z Tomaszem Karolakiem rozmawia Jan Bończa-Szabłowski

Rz: Czy łatwo łączyć świat celebrytów i pozytywistów?

Zbliżenie - Czytaj więcej

Tomasz Karolak: Warto próbować. Po siedmiu sezonach grania w krakowskich teatrach Starym, Słowackiego i STU, a potem w łódzkim Nowym zadebiutowałem w Warszawie w „Testosteronie”. Komedia Saramonowicza odniosła sukces i zacząłem otrzymywać propozycje telewizyjne. Przyjmowałem je chętnie, bo dawały mi pieniądze i popularność. Wiedziałem jednak, że ta obecność w mediach i rubrykach towarzyskich nie będzie dla mnie szczytem marzeń. Przypomniałem sobie, jak w Łodzi nabijaliśmy się z kolegów, którzy grali w serialach i czuli się prawdziwymi gwiazdami. Uświadomiłem sobie, że robię dokładnie to samo. 

I wtedy zatęsknił pan znów do teatru?

Kiedy zobaczyłem siebie na okładce jednego z dwutygodników z owcą na grzbiecie, pomyślałem, że znalazłem się pod ścianą. Że to życie zaczyna być potwornie jałowe i że jeśli będę robił coś, do czego nie mam przekonania, to zostanę wyłącznie Karolakiem z owcą na szyi. Teatr był zawsze moją pasją, więc pomyślałem, że warto wrócić do korzeni. A bycie celebrytą może być nie celem, lecz środkiem, bo facetowi z popularną gębą uda się załatwić o wiele więcej, dotrzeć do większej grupy ludzi i instytucji niż komuś mniej znanemu. 

Dużą...

Dostęp do treści Archiwum.rp.pl jest płatny.

Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.

Ponad milion tekstów w jednym miejscu.

Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"

Zamów
Unikalna oferta
Brak okładki

Wydanie: 8693

Spis treści
Zamów abonament