Używamy plików cookies, by ułatwić korzystanie z naszych serwisów.
Jeśli nie chcesz, by pliki cookies były zapisywane na Twoim dysku zmień ustawienia swojej przeglądarki.

Szukaj w:
[x]
Prawo
[x]
Ekonomia i biznes
[x]
Informacje i opinie
ZAAWANSOWANE

Jeden dzień z bosą stopą

06 sierpnia 2010 | Życie Warszawy | Maciej Miłosz
Podróżowanie metrem boso to „czysta przyjemność”
autor zdjęcia: Radek Pasterski
źródło: Fotorzepa
Podróżowanie metrem boso to „czysta przyjemność”
Wojciech Miller, Magda Wójcik i Olek Sent bez butów chodzą regularnie
źródło: Fotorzepa
Wojciech Miller, Magda Wójcik i Olek Sent bez butów chodzą regularnie

Najbardziej pożądane są: gładki asfalt, kałuże i trawa. Omija się metalowe kratki i kostkę brukową. Po dniu wędrówki na bosaka wiem, że Warszawa nie jest Stolicą Czystości, jak głoszą slogany.

Ostatnia fala upałów sprawiła, że wszyscy pocili się od stóp do głów. Postanowiłem zareagować i ulżyć przynajmniej dolnym partiom ciała. Przez jeden dzień – niczym podróżnik Wojciech Cejrowski – chodziłem po Warszawie bez butów.

Buty panu ukradli

Chcę wyjść rano do sklepu. Automatycznie schylam się po sandały. Stop – łapię się na tym bezwarunkowym odruchu – nie tym razem. Przejście przez próg, krótkie nieprzyjemne uczucie masażu szczotką ryżową (wycieraczka) i przyjemny chłód (schody). Czuję się dziwnie: wychodząc z klatki, rozglądam się, czy nikt mnie nie obserwuje. Zwariował – podsumowaliby pewnie sąsiedzi.

Idę kostką brukową, wchodzę do klimatyzowanego sklepu. Kafelki zimne, jakbym stąpał po lodzie. Niektórzy subtelnie zerkają pod nogi, niby swoje, ale tak naprawdę na moje. Aha – jak łatwo zwrócić na siebie uwagę? Wracam do domu zjeść śniadanie i nieco ochłonąć.

Wychodzę ponownie i wsiadam na rower. Metalowe pedały nie są dziś mile widziane. Ale mam właśnie takie. Bliski kontakt z wystającymi z nich kolcami to bolesne doznanie. Nic – słowo się rzekło – reportaż ma powstać – jadę dalej. Na wysokich obrotach – tak, by za mocno nie naciskać na rzeczone pedały.

Podjeżdżam pod sąd. Torbę z laptopem i sandałami (wziąłem je na wszelki wypadek, jakby mnie nie chcieli...

Dostęp do treści Archiwum.rp.pl jest płatny.

Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.

Ponad milion tekstów w jednym miejscu.

Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"

Zamów
Unikalna oferta
Brak okładki

Wydanie: 8693

Spis treści
Zamów abonament