Krwawe lato
Chcieli oddać Rosjanom ich rannego żołnierza. Usłyszeli: -- Wrzućcie go do rowu
Krwawe lato
Piotr Grochmalski
Dopiero teraz ogarnia mnie zmęczenie. Mam za sobą trzydzieści kilometrów jazdy na koniu przez góry. Z Szaro-Argunu do Mahkiety. Z tego połowę w mokrych ciuchach. Najmniejsza cena, jaką można było zapłacić za spotkanie z huraganem. Minuty napięcia: ściana deszczu, a potem biczowanie gradem. Pioruny. Ale koń nie popełnił ani jednego błędu.
Siedzimy w milczeniu. Naftowa lampa i twarz Sułtana. Widzi, jak kiwam się wyczerpany nad talerzem zupy: -- Idź się połóż.
Głucha eksplozja. Drżenie ścian, dzwonienie szyb. Resztki snu ulatują przy kolejnym wybuchu. Biją z czołgów. Szybko ubieram się. Druga nad ranem. Niedziela, siódmego lipca. Pierwsza od sześciu tygodni regularna kanonada. Mahkiety, gdzie mieści się sztab generalny Szamila Basajewa i przebywa prezydent Zelimhan Jandarbijew, już nie śpią. Ludzie są gotowi do ucieczki. Cisza zapada nagle. Jest pełna napięcia. Nie wiadomo, co oznacza. Sułtan staje w progu: -- Znowu wojna.
Skazani na umieranie
-- Jak można było wierzyć, że Jelcyn chce pokoju? Nie po to zaczął tę masakrę, aby poddać się -- Hadżi Basajew, zastępca Maschadowa, mówi spokojnie, beznamiętnie. -- Utopił Rosję i Czeczenię w morzu krwi. Dla niego nie ma już odwrotu. Jest...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta