Musi być diabeł
Kamil Grosicki, piłkarz Sivassporu, o życiu w Turcji, niegrzecznych chłopcach i pożegnaniu z Jagiellonią
Rz: Z zagranicy bliżej do reprezentacji?
Kamil Grosicki: Od meczów z Ukrainą i Australią byłem na każdym zgrupowaniu kadry, więc chyba przekonałem do siebie Franciszka Smudę jeszcze jako zawodnik
Jagiellonii Białystok. Zanim wyjechałem do Turcji, poprosiłem Tomasza Frankowskiego, żeby pogadał ze Smudą, co on o tym myśli. Selekcjoner powiedział, że będzie ze mną jak ze wszystkimi piłkarzami z zagranicy – jeśli będę grał w klubie, to będę dostawał powołania.
Strzelił pan pięć goli i pokazał, że nie każdy piłkarz potrzebuje roku na aklimatyzację w nowym miejscu. Czy może liga turecka nie okazała się tak mocna?
Poziom ligi tureckiej jest zdecydowanie wyższy niż naszej ekstraklasy. Nie mówię tu tylko o gigantach ze Stambułu, bo wiadomo, że Fenerbahce, Galatasaray czy Besiktas to bogate i mocne drużyny. Ale weźmy na przykład...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta