Dobro dziecka jest najważniejsze
Kamila Ginardo, nauczycielka w oddziale przedszkolnym, współwłaścicielka punktu przedszkolnego Bursztynek w Żurowicach koło Pustkowa Żurawskiego
Według założeń reformy MEN za rok sześciolatki obowiązkowo pójdą do szkoły. Przeciwko temu protestują rodzice, którzy w ramach akcji „Ratuj maluchy" zebrali już ponad 330 tys. podpisów. Nie godzą się także m.in. na likwidację zerówek i obowiązkowe pójście pięciolatków do przedszkoli, bo w co trzeciej gminie nie ma żadnego publicznego przedszkola. Jakie mogą być konsekwencje wczesnego pójścia do szkoły w takich warunkach?
Kamila Ginardo: –Wiele szkół deklaruje gotowość do przyjęcia sześciolatków, w wielu tworzy się też odrębne klasy. Obowiązkiem samorządów jest terminowe przygotowanie placówek. Jak to będzie wyglądało, nie wiemy. Jeśli takiego malucha narazimy na wiele przykrych doświadczeń już na początku jego edukacyjnej drogi, to nie rokuje to dobrze w latach następnych. Warto sobie zadać pytanie, czemu ma służyć obniżenie wieku szkolnego. Czy chodzi o chęć dogonienia zachodnioeuropejskiego czy amerykańskiego systemu oświaty, czy też o to, że Polski nie będzie stać na 19-letniego ucznia (po obniżeniu wieku młodzież będzie kończyć edukację średnią w wieku 18 lat). Już dzisiaj brakuje pieniędzy na emerytury, więc obniżanie wieku spowoduje, że potencjalni absolwenci szybciej podejmą pracę zarobkową.
W większości szkoły nie są gotowe na przyjęcie tak małych dzieci. Budynki często są w złym stanie...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta