Ile twarzy ma Kaczyński?
Ktoś, kto wierzy w tezę o dwóch twarzach prezesa PiS, nic nie rozumie z polskiej polityki – twierdzi publicysta „Rzeczpospolitej”
Teza o dwóch obliczach prezesa PiS – zaciętego z czasów sprzed kampanii wyborczej i obecnego łagodnego – króluje w debacie. Przeciwnicy PiS przedstawiają to jako dowód na niebezpieczny fałsz wpisany w osobowość i plany Jarosława Kaczyńskiego.
Właściwie dyskusja o tym, czy Kaczyński ma jedną, czy więcej twarzy, jest jednym z leitmotivów tej kampanii. Nie programy gospodarcze, nie ocena dorobku rządu Donalda Tuska ani dyskusja o konkurencyjnych wizjach przyszłości. Ale właśnie to. Rozmowa o minach, grymasach, mimice i gestach. Swoiste odkurzenie fizjonomiki, XIX-wiecznej pseudonauki, której wyznawcy twierdzili, że z rysów i mimiki twarzy da się odczytać charakter i właściwości umysłowe człowieka.
Wolty i szpagaty
To kolejny dowód na infantylność wielu uczestników debaty. Bardziej dziennikarzy i celebrytów niż polityków. Ci w swej masie zarzucając dwulicowość (a może dokładniej – wielolicowość) Kaczyńskiemu, robią to w ściśle określonym celu. To próba dyskredytacji przez przedstawienie go jako osoby całkowicie fałszywej i niewiarygodnej. Intencja niezbyt chwalebna, ale całkowicie zrozumiała.
Logiczny w tym jest nawet rozhisteryzowany Stefan Niesiołowski głoszący, że „w przebraniu Czerwonego Kapturka wilcze zęby są wciąż widoczne". To groteskowe, ale Niesiołowskiemu niezbędnie potrzebne w politycznym...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta