Warto mieć marzenia
Andrzej Bartkowiak, operator z Hollywood, o Plus Camerimage i swoim ostatnim filmie „Anatomia strachu”
Rz: Plus Camerimage to ważne miejsce dla operatorów?
Andrzej Bartkowiak: Nie tylko dla nich. Zaprosiłem do Bydgoszczy przyjaciół, reżyserów i wszyscy są oczarowani. Marek Żydowicz stworzył coś, z czego Polska powinna być dumna. Tu nie króluje biznes ani komercja. Liczy się sztuka. Dlatego na Camerimage przyjeżdżają wspaniali twórcy, ale też studenci z różnych szkół i krajów. Kiedyś wrócą jako znakomici operatorzy i reżyserzy.
Dziś pan jest gwiazdą tego festiwalu. Ma pan imponujący dorobek jako operator i kilka filmów samodzielnie wyreżyserowanych. Ale decyzja o wyjeździe do Stanów 40 lat temu nie była chyba łatwa?
Na takie szaleństwo można się zdobyć tylko w młodości. Miałem wtedy 22 lata, studia w łódzkiej szkole filmowej i wielkie marzenia. Pociągał mnie Hollywood. Kiedy w latach 70. otworzyły się granice, pojechałem do Ameryki w ciemno, bez znajomości i żadnego zaplecza.
Po dziesięciu latach robił pan już pierwszy film z Sydneyem Lumetem. Potem było...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta