Justyna zaczęła fruwać
Tour de Ski. Czwarty bieg wygrała Bjoergen, ale to Kowalczyk zwiększyła przewagę
Obie wyciągnęły ręce w górę. Marit Bjoergen świętowała, bo wreszcie wpadła na metę pierwsza, i jak potem powie, pokazała że „to nie będzie wyścig jednej dziewczyny". A Justyna, choć była druga we wczorajszym biegu łączonym, na całym etapie zyskała najwięcej. To paradoks Tour de Ski: nie zawsze ten, kto wygrał bieg, jest największym zwycięzcą, nawet jeśli dają mu najwięcej punktów do klasyfikacji Pucharu Świata.
Tak bywa właśnie na czwartym etapie w Oberstdorfie, z dwiema sekundowymi premiami na trasie i jedną na finiszu. To dzięki lotnym premiom Justyna nie tylko nie dała się dogonić, ale jeszcze powiększyła przewagę nad Norweżkami. Nad Bjoergen o 4,4 sekundy, bo była od niej lepsza na lotnych finiszach. Nad Johaug o 5,2 s, bo wygrała z nią sprint do mety i dostała 5 bonusowych sekund. Na trasie była z Therese na remis: każda wygrała po jednej lotnej premii.
Na złotych nartach
Do startów wrócą jutro w Toblach, gdzie będzie nowość w Tourze, bieg na 3 km stylem klasycznym. – Lubię tę konkurencję i liczę, że to będzie mój najlepszy występ w wyścigu – mówi Justyna. Dziś pierwszy dzień przerwy, Polka odjedzie rano z Oberstdorfu, zabierając 26,6 s przewagi nad Bjoergen i 1.06,6 nad Johaug. Mogło być jeszcze lepiej, Kowalczyk prowadziła wczoraj na ostatnim...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta