Łukaszenko, kłamca katyński
Brak zdecydowanej reakcji Warszawy na słowa białoruskiego prezydenta jest niezrozumiały. Nadszedł czas, by wyjaśnić ostatnią tajemnicę zbrodni katyńskiej – apeluje publicysta „Rzeczpospolitej”
Zbrodnia katyńska była jedną z największych krzywd wyrządzonych narodowi polskiemu w jego długiej, tragicznej historii. Sowieci nie tylko wymordowali nasze elity, ale jeszcze przez pół wieku w perfidny sposób na ten temat kłamali. Sprawia to, że Katyń jest naszą narodową traumą, a Polacy stali się szczególnie wyczuleni na wszelkie próby manipulowania prawdą historyczną w tej sprawie.
Trudno więc zrozumieć brak zdecydowanej reakcji polskich władz na niedawną, oburzającą, wypowiedź białoruskiego prezydenta Aleksandra Łukaszenki. – Żaden polski obywatel nie został zlikwidowany na ziemi białoruskiej – powiedział na zorganizowanej w Mińsku konferencji prasowej.
– Mieliśmy tylko punkty przesyłowe – zapewniał dziennikarzy. – Polacy, których w nich przetrzymywano, trafiali do Rosji, być może też na Ukrainę, o ile dobrze pamiętam. Znaleźliśmy list szefa białoruskiego NKWD Ławrentija Canawy do szefa całego NKWD Ławrentija Berii, według którego na terytorium Białorusi nie ma Polaków podlegających likwidacji.
Cała ta wypowiedź, od pierwszego do ostatniego słowa, jest kłamstwem. I nie chodzi tu o żadne polskie domysły, ale o ujawnione wcześniej dokumenty sowieckie. Nie pozostawiają one wątpliwości, że NKWD wiosną 1940 roku na terytorium Białorusi zamordował co najmniej 3782 polskich więźniów. Oficerów rezerwy, policjantów, urzędników, lekarzy,...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta