Utracone złudzenia Ameryki
„Idy marcowe” George’a Clooneya, trzymający w napięciu thriller polityczny, od piątku na naszych ekranach
– Nie jestem katolikiem ani ateistą. Nie jestem żydem ani muzułmaninem. Religią, którą wyznaję, jest konstytucja Stanów Zjednoczonych Ameryki – mówi do mikrofonu w pustej sali chłopak w szarym garniturze. Potem te same słowa, przerywane oklaskami tłumu, usłyszymy z ust przystojnego czterdziestokilkulatka.
Starszy z mężczyzn, Mike Morris, jest demokratycznym gubernatorem walczącym o głosy w prawyborach prezydenckich swojej partii w Ohio, młodszy Stephen Meyers – jego doradcą w czasie kampanii. Tak zaczynają się „Idy marcowe" George'a Clooneya.
Gra bez reguł
– Chciałem ten film nakręcić już trzy lata temu – przyznaje aktor, który wcześniej wyreżyserował znakomity thriller polityczny „Good Night and Good Luck". – Ale po zaprzysiężeniu Baracka Obamy Amerykanie mieli mnóstwo entuzjazmu, patrzyli w przyszłość z nadzieją i radością.
– Obama wiele zmienił w świadomości narodu, ale docenimy to za ileś lat –...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta