Syzyfowe prace
Mimo ratowania Grecji kolejnymi gigantycznymi pożyczkami i redukcją długu kraj ten nie będzie w stanie ani stanąć na nogi, ani spłacić reszty. Polska miała więcej szczęścia – zauważa publicysta „Rz”
Syzyf wtaczał głaz pod górę, ale za każdym razem przed szczytem głaz uciekał mu w dół. Z Grecją może być podobnie. Znów trzeba będzie ten głaz pchać, czyli udzielać kolejnych pożyczek ratunkowych. Po raz drugi, trzeci, a być może jeszcze czwarty czy piąty. Mit o Syzyfie pasuje jak ulał do Grecji także z innych powodów. Król Koryntu nieprzytomnie hulał z bogami na Olimpie, był ich ulubieńcem, długo przymykali oko na jego grzeszki, a potem niespodziewanie utracił ich łaskę. Ale nawet wtedy grał z nimi w kotka i myszkę, nie chcąc poddać się ich werdyktowi.
Przy akompaniamencie ulicznych protestów grecki parlament uchwalił kolejny program oszczędnościowy w zamian za 130 mld euro pomocy. Bez tych pieniędzy kraj zbankrutowałby już w marcu. W sektorze publicznym straci pracę 15 tys. osób, płaca minimalna spadnie o 20 proc., a przepisy prawa pracy mają być zliberalizowane. Niczego to jednak nie załatwi. Premier Lukas Papademos przyznał niedawno w Brukseli, że nawet po redukcji długu przez prywatne banki o 100 mld euro Grecja może być i tak niezdolna do spłaty reszty zobowiązań – 250 mld euro. Nie wystarczą podwyżki podatków i cięcia wydatków. Trzeba zmniejszyć biurokrację i uwolnić rynek paraliżowany tysiącami nieżyciowych przepisów. Niestety, to trudne, a jeśliby się...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta