Bitwa o Elbę, czyli pojedynek z właścicielem i policją
Policja powinna wytłumaczyć się z tego, w jakim charakterze brała udział w likwidacji warszawskiego squatu. Obserwatorzy nie mają wątpliwości, że chroniła prywatnego właściciela, a nie broniła prawa – twierdzi Michał Chylak, koordynator Kliniki Prawa Własności Helsińskiej Fundacji Praw Człowieka
W ubiegłym tygodniu doszło na warszawskim Żoliborzu do bezprecedensowego wydarzenia, które szerokim echem odbiło się w mediach. Oddziały prewencji policji asystowały prywatnemu właścicielowi w eksmisji squattersów (osoby zamieszkujące nielegalnie opuszczone budynki), zasiedlających od kilku lat teren dawnej fabryki przy ul. Elbląskiej. Nawet gdyby założyć, że służby prewencyjne pojawiły się w centrum zdarzenia, aby chronić bezpieczeństwo i porządek publiczny, otrzymując zawiadomienie o możliwości zbiorowego naruszenia prawa, to obserwacja wydarzeń na ulicy Elbląskiej stawia to domniemanie pod dużym znakiem zapytania.
W miarę rozwoju sytuacji służby policji wspólnie z właścicielem i ochroniarzami z agencji ochrony mienia zajęły teren fabryki, przeganiając squattersów na ulicę. Kordon policjantów zatarasował bramę, a wzdłuż ogrodzenia na terenie fabryki szpaler funkcjonariuszy bronił obiektu przed szturmem ze strony squattersów. W efekcie wyrzucenia z mieszkań, które do...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta