Jak można przeciągnąć polityka
Po świętach sceną polityczną mają wstrząsnąć transfery z PO i SLD do Ruchu Palikota. Oto, jak się to robi
Polityczne transfery to od połowy ubiegłej dekady ulubiony sport sejmowych elit. Uprawiany jest zwykle przed wyborami. Janusz Palikot postanowił się wyróżnić i choć do najbliższych wyborów są jeszcze ponad dwa lata, nieustannie opowiada o tym, że do jego partii ustawia się kolejka chętnych. Chociaż informacje te trudno dziś zweryfikować, to trzeba przyznać, że kilka sukcesów ma na koncie. Zaraz po wyborach ukradł klubowi SLD posła Sławomira Kopycińskiego, szefa świętokrzyskiego Sojuszu. A kilka tygodni temu jego klub zasilił Łukasz Gibała, siostrzeniec ministra sprawiedliwości Jarosława Gowina.
Zdaniem Pawła Piskorskiego, byłego działacza PO, dziś lidera Stronnictwa Demokratycznego, w klubie Platformy rzeczywiście jest nawet kilkanaście osób, które sygnalizują chęć przejścia do Ruchu Palikota.
– Jako posłowie drugiego, a nawet trzeciego szeregu, przy spadających sondażach PO nie mają szans na powtórne wejście do Sejmu – tłumaczy były sekretarz generalny Platformy Obywatelskiej. – A Palikot nie jest przywiązany do swoich posłów. W każdej chwili może ich wymienić na innych, a więc ma czym handlować.
Ruch Palikota kłusuje też w SLD. Na Mazowszu rozmowy prowadzi poseł Artur Dębski. To on zwerbował Jerzego Budzyna, wiceszefa warszawskiego SLD, po tym jak został zawieszony w prawach członka za rzucanie podejrzeń o wyprowadzanie pieniędzy z partyjnej kasy. Ale taki łup...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta