Jak zarządzać uczelniami
Porzućmy marzenia o „prawdziwym uniwersytecie” przedstawianym jako lepszy od uczelni przygotowujących do życia w realnym świecie – proponuje naukowiec
W pojawiających się w prasie artykułach winą za niski poziom szkolnictwa wyższego obarcza się feudalnych profesorów, leniwych i tępych studentów, małe nakłady finansowe lub reformy minister Kudryckiej. Moim zdaniem żadna z tych przyczyn nie jest kluczowa. Istotną rolę odgrywa brak pochodzących z biznesu metod zarządzania. Dotyczy to wszystkich szczebli – od ministerstwa do wydziałów i instytutów.
Największą bolączką jest brak ładu korporacyjnego – przejrzystej hierarchii zależności umożliwiającej mądre kierowanie uczelniami, stawianie osobom na kierowniczych stanowiskach zadań i rozliczanie z ich realizacji. Obecnie rektor jest przełożonym pracowników, ale z drugiej strony jest od nich zależny. To oni go wybierają i oczekują, że będzie kierował uczelnią w ich interesie, a dokładniej w interesie większości, która rektora wybrała. Ta większość rzadko oczekuje, że rektor będzie dbał o podniesienie jakości kształcenia i badań naukowych.
Przykład amerykański
Wykształcenie światowej klasy wirtuoza lub primadonny drogo kosztuje. Najzdolniejsi młodzi muzycy szlifują talent u najlepszych nauczycieli na świecie. Oczywiście, w...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta