Mordercy z Denver i Oslo chcieli, by poznał ich cały świat
Seung-Hui Cho (z prawej) zastrzelił w 2007 r. aż 32 osoby na kampusie amerykańskiej uczelni Virginia Tech i popełnił samobójstwo. Podobnie zachowywało się w minionych latach wielu szaleńców-terrorystów. Ale teraz się to zmieniło.
Jamer Eaegen Holmes (z lewej), który w miniony piątek zabił 12 osób w kinie na przedmieściach Denver, spokojnie wyszedł na zewnątrz i oddał się w ręce policji. Podobnie Anders Behring Breivik (pośrodku), który rok temu w Norwegii zabił w Oslo i na wyspie Utoya prawie osiemdziesiąt osób. Teraz cały i zdrowy uczestniczy w procesie sądowym.
To znak naszych czasów – podkreślają psychologowie. Dawniej napastnikami były przeważnie osoby przechodzące załamanie nerwowe. Teraz też trudno mówić, że Holmes i Breivik byli zdrowi, ale kierowała nimi przede wszystkim chęć pokazania się, dostania się do mediów. I swój cel osiągnęli – nie znał ich nikt, a teraz ich twarze zna cały świat.
—p.k.