Groźny koniec euro
Jeśli strefa euro się rozpadnie, to stracą wszyscy. Mimo to są zwolennicy marki, drachmy i lira
Korespondencja z Rzymu
Nie brak sceptyków twierdzących, że strefa euro się rozpadnie. Są już nawet gotowe scenariusze, jak miałoby to wyglądać. We wszystkich demontaż wspólnej waluty, a niewykluczone, że także UE, miałby rozpocząć się od przyjęcia przez Grecję drachmy.
Pierwsza Grecja
Ale i tak, jak udowadnia „The Economist", strefa euro bez Grecji nie powróci do zdrowia.
Jako pierwsi to właśnie Grecy mieliby doświadczyć powrotu do waluty narodowej. Nikt nie wie dokładnie, jakie byłyby tego skutki społeczne, polityczne i gospodarcze. Zdaniem Theodore'a Maridisa, ekonomisty z ateńskiego uniwersytetu Panteion, grecka gospodarka mogłaby się stać konkurencyjna przy dewaluacji drachmy sięgającej 50 proc.
Pokuśmy się o symulację na przykładzie benzyny, jak miałoby to wyglądać dla zwykłego obywatela zarabiającego tysiąc euro miesięcznie przy ok. 60 proc. dewaluacji. W maju tego roku siła nabywcza jego zarobków wynosiłaby ok. 588 litrów benzyny. Po wprowadzeniu drachmy otrzymywałby 34 750 drachm (powrót do kursu wymiany w dniu wprowadzenia euro), za co mógłby kupić 367 litrów. W podobnych proporcjach zmaleć musiałaby siła nabywcza w stosunku do innych artykułów żywnościowych rodzimego...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta