Dekada czarnych aniołów
Precyzyjne ataki dronów budzą większą wściekłość w świecie islamu niż najbardziej szydercze karykatury Mahometa
Nad wodami i lądem, jak żagiel skrzydlaty/Bezszelestnym i cichym ścigałam go lotem/Wreszcie tu go dopadłam, skrytego mordercę" – brzmi fragment „Eumenid" Ajschylosa. Wątpliwe, by klasyk był inspiracją dla amerykańskiej administracji, generałów US Army czy wywiadowców CIA w Langley. A jednak tworzy zaskakująco trafną metaforę nowej technologii precyzyjnej eliminacji wrogów USA, której rozwój i coraz szersze zastosowania dowodzą, że Amerykanie uznali ją za najskuteczniejszą, wręcz strategiczną broń w walce z globalnym terroryzmem.
Samoloty bezzałogowe, czyli tzw. drony, zabiły w ciągu ostatniej dekady co najmniej kilka tysięcy ludzi, których Ameryka uznała za terrorystów, w tym kilkunastu przywódców Al-Kaidy. – Są niewidzialne dla radarów, w porównaniu z klasycznymi jednostkami powietrznymi niemal bezszelestne, potrafią nisko latać, długo pozostawać w powietrzu, tropiąc cele i uderzyć w miejscu, w którym nikt się tego nie spodziewa – wskazuje dr Jan Bury, arabista, wykładowca na Wydziale Prawa i Administracji UKSW, b. główny analityk ds. bliskowschodnich i bezpieczeństwa w Polskim Instytucie Spraw Międzynarodowych.
– Nie przypadkiem talibowie mówią już o nich: „czarne anioły"...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta