Salman w roli Rushdiego
Jeśli można wyobrazić sobie idealne uosobienie literatury czasów globalizacji, to jest nim właśnie Rushdie. Wielki pisarz i gwiazda show-biznesu, którego spokojnie mógłby zagrać Bruce Willis
14 lutego 1989 Salman Rushdie odbiera telefon i słyszy w słuchawce dziennikarkę BBC. „Co to za uczucie dowiedzieć się, że został pan właśnie skazany na śmierć przez ajatollaha Chomeiniego?" Później żałuje, że nie zapamiętał jej nazwiska, podobnie jak złości go własna nieudolna riposta: „Nie jest przyjemne". Po latach poprawi się i na pytanie o fatwę odpowie, że dzięki temu, że ogłoszono ją w Walentynki, zawsze pamięta o kwiatach dla żony. Takiego Rushdiego mógłby zagrać nawet któryś z gwiazdorów Hollywood, na co dzień specjalizujących się w rolach twardych facetów.
A skąd w ogóle myśl o filmie poświęconym losom Rushdiego? W autobiografii podsuwa ją sam pisarz. Relacjonuje, że jego losy interesowały największych. Choćby twórcę „Hair" czy „Amadeusza" Milosza Formana albo producenta Briana Grazera („Piękny umysł", „Apollo 13"). Wszystkim jednak stanowczo odmawiał. Chciał najpierw sam opisać swoje losy w książce. I teraz to zrobił.
Między Conradem a Czechowem
Joseph Anton" zaczyna się taką właśnie sceną. Rushdie odbiera telefon, a potem na dziesięć lat schodzi do podziemia. Kiedy z niego wyjdzie, nie jest już zwykłym pisarzem, cenionym przez miłośników dobrej prozy, ale...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta