Tylko dla dorosłych
Spór o związki partnerskie nad Wisłą to znak, że rewolucja seksualna dotarła do Polski. Półinteligent cieszy się hasłem „róbta co chceta”. Inteligent odwołuje się do tradycji libertynów. A Kościół gromi: gdy prokreacja przemienia się w rekreację, wymiera wspólnota
Dlaczego nie chcemy panować nad żądzami? Co kieruje ideologami wolności obyczajów? E. Michael Jones, autor „Libido Dominandi. Wyzwolenie seksualne i kontrola polityczna", wykazuje, że ideolodzy chcą usprawiedliwić własne podłe życie, poczynając od okrutnego onanisty markiza de Sade. Oświeceniowa ideologia wolności była dla niego „pomocą masturbacyjną". Markiz pisał: „Stan człowieka moralnego to spokój i pokój, stan człowieka niemoralnego to wieczny niepokój". Nieopanowane namiętności powodują ciągły bunt. Erotyczne podłoże rewolucji ujawniło się chociażby 3 września 1792 r. Tego dnia lud Paryża pochwycił księżną de Lamballe, zadał ciosy nożami w brzuch, obciął piersi, a potem obciął głowę i wykrzykując obsceniczne slogany, poniósł ulicami do Temple, gdzie więziono królową Marię Antoninę. To obraz jakby z prozy markiza de Sade, który zresztą na czas rewolucji francuskiej został publicystą politycznym.
Elity rzucają masom wolność seksualną jak włamywacz rzuca psu kiełbasę, ażeby uwiązać go i użyć do swych celów. „Róbta, co chceta" i nas popierajcie, bo nasz przeciwnik narzuci zakazy. Masy słuchają więc ideologów. Nie wiedzą, co czynią! Wolność seksualna jest pułapką niewoli! – ostrzega Jones. Taki pogląd odrzuci pobudliwa młodzież i libertyni jako obskurancki...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta