Dominator: niszczyciel marzeń
Legendarny czeski bramkarz Dominik Hasek skończył karierę po raz trzeci, chyba tym razem definitywnie
Odchodzić nie zamierzał, mimo 47 lat i siwych włosów czuł się na siłach, żeby wrócić do NHL. Przekonał się, że jeszcze nie wieczór, więc bronił się przed emeryturą. Pytał, czy chcieliby go w Vancouver Canucks albo Carolina Hurricanes. Ogłoszenie brzmiało: do wzięcia starszy pan, kiedyś najlepszy bramkarz na świecie, bez wygórowanych żądań finansowych, bo swoje już zarobił.
Nikt się nie zgłosił, w dodatku przyszedł lokaut, więc Hasek stwierdził, że nie będzie się wygłupiał i skończy karierę. – Zrobiłem wszystko, co w mojej mocy, żeby wrócić do NHL, ale druga strona nie chciała. Nadszedł więc czas na emeryturę – mówił czeskim mediom.
Chyba wyjdzie mu to na dobre, bo wreszcie przyjmą go do Hall of Fame. Swoje już osiągnął, pokazał, że można być wielkim nawet u schyłku kariery.
Miejsce w Galerii Sław należy mu się jak mało komu. Za mistrzostwo olimpijskie w Nagano (1998), za dwa Puchary Stanleya, za dwie nagrody dla...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta