Łupkowy wróg tkwi w nas samych
Tani polski gaz spowodowałby, że nasze przedsiębiorstwa stałyby się znacznie bardziej konkurencyjne od niemieckich czy francuskich – twierdzi publicysta „Rzeczpospolitej”
mariusz staniszewski
Jak rzadko kiedy, oczy Europy zwrócone są dziś na Polskę. Choć politycy oficjalnie o tym nie mówią, wcale nie jest to stwierdzenie na wyrost. Od tego, co się stanie w naszym kraju, będzie zależała nie tylko przyszłość firm polskich, ale też niemieckich, francuskich czy włoskich. Dziedziną, której wszyscy bacznie się przyglądają, są poszukiwania gazu łupkowego.
Prezentacja przez Ministerstwo Środowiska założeń do ustawy o zasadach wydobywania węglowodorów, czyli gazu i ropy, ma być początkiem drogi, na którą kilka lat temu wkroczyły Stany Zjednoczone. W ciągu zaledwie sześciu lat kraj ten z wielkiego importera gazu zamienił się najpierw w państwo pod tym względem samowystarczalne, a wkrótce – po wybudowaniu terminali skraplających gaz – zacznie się jego światowa ekspansja. Możemy więc być pewni, że nawet jeżeli „łupkowa rewolucja" nie wybuchnie w Polsce, to dotrze do nas z USA poprzez wielkie gazowce, które przypłyną do nas z tanim gazem. Tak czy inaczej era drogiego rosyjskiego gazu ma się ku końcowi.
Opłacalna inwestycja
Polska ściga się więc dziś głównie z czasem i ceną. Zakładając, że za trzy lata – gdy uruchomiony zostanie gazoport w Świnoujściu (miał ruszyć w roku 2014, ale są poważne...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta