Fałszywi zbawcy Europy
Prawicowi ekstremiści nazywają po imieniu dręczące Europejczyków strachy, ale sensownych rozwiązań nie wskazują.
Skrajna prawica w Europie ma się dobrze. To już nie te czasy, gdy pojawienie się w austriackim rządzie ministrów z Partii Wolnościowej Jörga Haidera wywołało kontynentalny paroksyzm, a Jean-Marie Le Pen traktowany był jak wstydliwy, marginalny problem francuskiego życia publicznego.
Gdyby dziś Unia Europejska chciała poddawać ostracyzmowi kraje, w których przyjaciele i naśladowcy Le Pena zasiedli w parlamentach, to Komisja Europejska musiałaby zignorować połowę państw członkowskich, a i tak pozostałaby konsternacja z powodu składu Parlamentu Europejskiego, w którym zasiadają już przedstawiciele węgierskiego Jobbiku, francuskiego Frontu Narodowego (FN) czy Brytyjskiej Partii Narodowej (BNP).
Romano Prodi, który jako ówczesny szef Komisji Europejskiej ogłaszał w 2000 r. bojkot Austrii, musi ze zgrozą patrzeć na to, co w ciągu dekady stało się z europejskim politycznym mainstreamem.
Nobilitacja ekstremy
Skrajni prawicowcy zasiadają w zgromadzeniach narodowych krajów, które jeszcze kilka lat temu uchodziły za wzorce tolerancji i lewicowego liberalizmu. W Holandii Partia Wolności Geerta Wildersa (PVV – ta, która utworzyła wymierzony w polskich imigrantów portal) jest wciąż jedną z głównych sił politycznych, nawet jeśli jej stan posiadania skurczył się po tegorocznych wrześniowych wyborach z 24 do 15...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta