Boks uratował mi życie
Andrzej Gołota o sobotniej walce w Gdańsku z Przemysławem Saletą, szacunku dla żony i domu w Ameryce.
Zarobiłeś w ringu miliony dolarów, ponoć mądrze je zainwestowałeś, więc to nie bieda każe ci znów walczyć. Ostatnia przegrana walka z Tomaszem Adamkiem kosztowała cię sporo zdrowia. Widziałem, jak ją przeżywałeś, i myślałem, że już nie będziesz więcej próbował...
Andrzej Gołota: To jest temat na inną rozmowę, ale przyznaję, że wciąż myślę o rewanżu, szczególnie teraz, gdy wreszcie skutecznie wyremontowałem lewą rękę, z którą miałem problemy od kilkunastu lat, po fatalnym wypadku samochodowym, w którym zginął mój przyjaciel. Dwa lata temu poddałem się operacji w USA, która wiele zmieniła na lepsze. I sobotnia walka z Saletą będzie dobrym testem, by poznać odpowiedź na pytanie, czy zmiany są wystarczające, by jeszcze myśleć poważnie o boksie. A co do inwestycji, powiem tylko, że nie wszystkie były trafione.
Saleta stawia sprawę jasno: porażka niczego w jego życiu nie zmieni, chce się tylko ładnie pożegnać z kibicami. Takie myślenie to dobry sposób, by przerzucić presję na...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta