Po związkach Platforma już nie będzie taka sama
Pomysł, że lidera partii wybierze cała PO, może być dla Tuska pułapką
Donald Tusk wziął się za ręczne sterowanie partią. W piątek spotkał się z grupą konserwatystów, którym zakomunikował, że klub musi zgodnie poprzeć jeden projekt ustawy o związkach partnerskich.
Jak dowiedziała się „Rz", na spotkaniu z około 40 posłami, którzy głosowali za odrzuceniem projektu ustaw o związkach, mówił, że bardzo by nie chciał, by PO rozbiła się właśnie o tę sprawę. To czytelna sugestia, że konserwatyści z powodu swojego uporu mogą się przyczynić do rozpadu partii. Ale inaczej niż w środę szef rządu był niesłychanie miły i ugodowy wobec uczestników, choć nie wszyscy konserwatyści zostali zaproszeni.
– Wyraźnie poczuł, że w straszeniu naszej grupy posunął się za daleko, i postanowił złagodzić ton, a przy okazji sprawdzić, czy da się nas podzielić – zaznacza jeden z konserwatystów. – W mojej ocenie osiągnąłem cel – mówił Tusk po spotkaniu. – Będzie praca nad tą sprawą i jest szansa na poparcie jednego projektu wychodzącego z komisji. Posłowie, którzy wyszli ze spotkania z premierem, prezentowali oficjalnie optymizm. Mówili, że jedność partii jest wartością i że porozumienie jest możliwe, gdy zacznie się rozmawiać.
Jednak z nieoficjalnych informacji „Rz" wynika, że podczas rozmów jeden z posłów miał odpowiedzieć premierowi, iż w ciemno niczego nie zamierza popierać. Jak zobaczy kompromisowy projekt, wtedy...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta