Warszawa dobra, Warszawa zła
Najgroźniejszym rywalem Legii będzie Legia. Lider się wzmacniał, inni robili nerwowe ruchy.
W Warszawie można już kupić koszulki z nazwiskiem „Leśnodorski" na plecach. Prezes Legii Bogusław Leśnodorski zapewnia, że nie wyprodukował ich sam i wystarczy wejść na internetowe fora kibiców, żeby mu uwierzyć. Prezes jest inny. Nie pasuje ani do swoich poprzedników, ani do grupy szefów innych klubów ekstraklasy. Powie dziennikarzom, że chce, żeby Legia była „zajebista", jeździ po swoim gabinecie na deskorolce, a jego drogie garnitury przykuwają uwagę dużo mniej niż naszyjniki i bransoletki. Leśnodorski przyszedł z innego świata. Wspomniane strony prowadzone przez kibiców Legii są pełne optymizmu. Drzwi z logo Ligi Mistrzów, pukająca ręka. – Kto tam? – słychać ze środka. – Legia – pada odpowiedź.
To na razie tylko marzenia, ale nikt nie dał w ostatnich latach tylu powodów do tego, by marzyć. Leśnodorski w przeciwieństwie do korpoludków, którzy wcześniej sterowali Legią, nie tylko mówi, ale i działa. Nie podobało mu się to, że Jakub Kosecki zarabia 5 tysięcy złotych, a Marko Suler – 50. Nie minęły dwa miesiące, Kosecki ma w ręku nowy, długoletni kontrakt, a Sulera nie ma już w klubie.
Legia przedłużyła umowy ze wszystkimi swoimi nadziejami: Danielem Łukasikiem, Dominikiem Furmanem i Arturem Jędrzejczykiem, a transferami zdenerwowała całą ekstraklasę. Z drugiego w tabeli Lecha wyjęła młodocianą gwiazdę, flagowy okręt poznańskiej...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta