Dyscyplina nie jest najważniejsza
Każdy może wejść na jawną rozprawę i z niej wyjść, a sędzia z tego powodu nie powinien strofować publiczności.
Jawność w sądzie jest ważniejsza niż formalny porządek. Rolą sędziego jest zagwarantowanie porządku i powagi podczas rozprawy. Czy jednak sędziowie czasem tej władzy nie nadużywają?
Kilka dni temu w typowej sprawie o ochronę dóbr osobistych między byłymi ministrami (PO i PiS) przed Sądem Okręgowym Warszawa-Praga na salę prócz pełnomocników weszli dwaj dziennikarze, jeden znany sędziemu Bogdanowi W. z poprzedniej rozprawy.
– Panowie dziennikarze? – zapytał sędzia. – Tak. – Czyli zostajecie do godz. 12.30, do końca rozprawy, bo u mnie nie ma wychodzenia przed końcem – zadekretował sędzia, a był to początek rozprawy, godz. 10.
Rzeczywiście, sędzia Bogdan W. pilnuje przestrzegania „swojej" zasady, bo gdy na poprzedniej rozprawie jeden z dziennikarzy (sędzia wiedział, że to dziennikarz) chciał wyjść wcześniej, fuknął do niego:
– Jakim prawem wychodzi pan bez pytania sędziego o zgodę na wyjście...
Dziennikarz zapytał więc już u drzwi: – Wysoki sądzie, proszę o zgodę na wyjście. – Proszę – odpowiedział łaskawym tonem sędzia.
Każdy może być na rozprawie
Rozprawy sądowe generalnie są jawne, ta też taka była. Wtedy każdy pełnoletni, nieuzbrojony obywatel ma prawo uczestniczyć w posiedzeniu w charakterze publiczności. Wśród niej są też dziennikarze, którzy...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta