Ofiary aparatu
Wielu urzędników starej daty wychodzi z założenia, że przedsiębiorcy to złodzieje. Niektórzy boją się, że ich elastyczność mogłaby zostać zrozumiana jako powiązania korupcyjne. Wielu działa jednak z premedytacją, by osiągnąć korzyści
Przedsiębiorców najczęściej niszczy nie układ, lecz bezduszny aparat państwowy pełen nadgorliwych, często niekompetentnych urzędników, niemających poczucia odpowiedzialności za dramatyczne konsekwencje swych decyzji. I bezkarnych. Doświadczyło tego równo 10 lat temu największe wówczas w Polsce biuro podróży Big Blue.
5 października 2003 roku. W telewizji dramatyczne relacje z lotniska Okęcie. „To miał być nasz miesiąc miodowy. Nie wiemy, co robić" – zrozpaczona para, a w tle dziesiątki wściekłych ludzi. Na forach internetowych komentarze: „złodzieje!", „bandyci!, „oszuści!", „teraz powstanie New Big Blue albo Big Blue Holiday i dalej będą nabijać ludzi w butelkę".
Współwłaściciel Big Blue Marcin Kołodziejczyk mówi ojcu: – To już koniec. Nigdy się z tego nie wytłumaczę.
Walka Kołodziejczyka i jego partnera biznesowego Pawła Michalskiego o przetrwanie kończy się spektakularnym upadkiem. Zaczyna się od tego, że fiskus niespodziewanie zmienia swoją interpretację odnośnie do podatku VAT i żąda od spółki 8 mln złotych.
W ten sposób niszczy firmę, która w 2002 roku osiąga pozycję lidera wśród polskich touroperatorów, obsługując 60 tys. klientów. To trzy razy więcej niż rok wcześniej. Przychody sięgają 100 mln złotych. To sukces tym większy, że Big Blue istnieje raptem sześć lat. Założyciele firmy:...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta