Wołyń, lata czterdzieste XX wieku
Salomea mogła bez przeszkód skończyć lepienie pierogów, ponieważ jej miejscowość miał zaatakować organizujący się dopiero na terenie kilku okolicznych wsi odział samoobrony Organizacji Ukraińskich Nacjonalistów – fragment powieści „Ślady krwi", która ukaże się w przyszłym tygodniu nakładem wydawnictwa „m"
Ktoś być może zapamiętał ostatnią niedzielę sierpnia owego roku. Mogła być łudząco podobna do poprzednich niedziel, ale i zwykłych, powszednich dni. Lekka i rześka lub pusta, parna i niema, jakby paraliżował ją strach przed nadchodzącą burzą. Mogła być też wietrzna i słoneczna jak w maju, ozdobionym mirtem, bukszpanem i konwaliami z powodu Pierwszej Komunii drugoklasistów. Albo odwrotnie – nasycona mgłą i wilgocią jak powietrze w piwniczce, w której całą wiosnę i lato pod warstwą słomy przechowuje się bloki lodu wyrąbane zimą w stawie. A może była jeszcze inna, łudząco podobna do nieistniejących dni, które przyjdą kiedyś, może za rok, dwa lub dziesięć lat, albo nie pojawią się nigdy.
Noc zebrała pośpiesznie swoje bambetle i odeszła wypchana stłamszonymi snami, a miejscowi, ci, którzy zdołali wstać, marzyli od świtu, by choć trochę odpocząć. Liczyli na najlichszą obietnicę chłodnego spokoju, przechowanego gdzieś na uboczu, pod zdziczałymi wiśniami. Zapewne nikt by się zbytnio nie sprzeciwiał, gdyby nadszedł wiatr i wreszcie rozpędził kwaśne znużenie zalegające ciężko nad suchymi polami. To samo dotyczyło pyłu, który od początku lata drżał nieruchomo nad rozjeżdżoną, sypką drogą.
Domy stały po dachy zanurzone w gorączce. Wydawało się, że tylko najwyższe drzewa, na przykład masztowe sosny, sięgały...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta