Jaruzelski w kabarecie
Dziś dawna walka lewicowych buldogów, Millera i Kwaśniewskiego, przypomina raczej krzykliwe ujadanie pekińczyków – pisze publicysta.
Kalisz opuszcza Millera, Miller odwraca się od Palikota, Palikot łapie się za Kwaśniewskiego, Kwaśniewski próbuje pomóc, ale dopada go (podobno) choroba filipińska. Na starej łajbie, nieco myląco zwanej polską lewicą, zaczyna już przeciekać dno. Miller, Palikot i Kwaśniewski w popłochu szukają tratwy ratunkowej, ale miejsca dla wszystkich nie starczy. Ktoś utonie, ktoś inny ocaleje. Tylko kto? To nie są sceny z kabaretu, lecz skrócony opis najważniejszych wydarzeń po lewej stronie polskiej sceny politycznej.
Plajta Palikota
Bohaterom kabaretu nie jest wcale do śmiechu. Zwłaszcza że stawką jest przetrwanie. A ten, kto przetrwa, może mieć nadzieję nie tylko na powrót do gry, ale być może także na rozdawanie kart. Wszyscy po cichu liczą bowiem na to, że kryzys doprowadzi do pęknięć na scenie politycznej i cała dzisiejsza konfiguracja partyjna z Platformą na czele wywróci się z hukiem do góry nogami. Czy mają podstawy do takich kalkulacji?
Szorstka przyjaźń Millera i Kwaśniewskiego sięga czasów, gdy obaj byli hegemonami w polskiej polityce. Ale dziś dawna walka buldogów przypomina raczej krzykliwe ujadanie pekińczyków. Tym bardziej że między zwaśnione strony wkroczył Palikot, człowiek, któremu polska scena polityczna zawdzięcza – w kolejności chronologicznej – plastikowego penisa, świński łeb oraz – ostatnio – szampana otwartego...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta