Brazylijski futbol: raj ukradziony
Mundial buntu w Brazylii nie wyciszy, bo przy szefach tamtejszej piłki Grzegorz Lato to nieskazitelny odnowiciel.
Do największego w historii kraju turnieju coraz mniej czasu, problemów pod dostatkiem. Ale federacja piłkarska, która formalnie jest za organizację odpowiedzialna, przerzuciła wszystkie obowiązki na rząd i ma czas, żeby się zająć szukaniem nowej siedziby.
Prezes kradnie medal
Od początku opisywano to jako co najmniej podejrzaną rozrzutność. Ale rozrzutność to w tej federacji sposób na życie. Związkowa kasa pełna, również dzięki zbliżającemu się turniejowi, a teren ma swoje potrzeby. Wizerunek? Jest tak zły, że jedna afera w tę czy w tamtą różnicy nie robi.
Nie, nie jesteśmy w Polsce przed Euro 2012, nie chodzi o PZPN i działkę w Wilanowie, o koperty w sejfie Grzegorza Laty czy też niczym niezmącony humor prezesa. Tylko o Brazylię, o CBF, czyli miejscowy PZPN, i o jego szefa, 81-letniego Jose Marię Marina, wielbiciela dyktatur i wziątek.
Rok temu furorę robił w Brazylii filmik...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta