Nie będę chłopcem do bicia
Wiceprezes PZPN Roman Kosecki o rządach Zbigniewa Bońka.
Rz: Jak się panu pracuje w PZPN?
Roman Kosecki: Szczerze? Średnio. Jestem pomijany, a krytykuje się mnie, sugerując, że jestem betonem.
Z czego to wynika?
Nie wiem, ale zaczęło się przed kilkoma miesiącami, a apogeum nastąpiło po czerwcowym zjeździe PZPN. Miałem inne zdanie niż Zbigniew Boniek na temat zmian w statucie, więc zostałem przez niego publicznie skrytykowany. Problem w tym, że zdanie podobne do mojego miało 98 procent delegatów. Nie poparli oni propozycji zmian, dotyczących m.in. liczby delegatów na kolejne zjazdy, co wiąże się z reformą rozgrywek ekstraklasy i pierwszej ligi. Zgodnie z propozycjami miałoby się to odbyć kosztem okręgów. Nie udało się także przeforsować projektu zakazu kandydowania do władz związku czynnych polityków.
Widzę trochę sensu w tych propozycjach.
To rozmawiajmy o nich. Prezes zachował się jak władca, któremu wydaje się, że jego pomysły są jedynymi słusznymi i nie podlegają dyskusji. Delegaci pochodzą z wyboru i nie są maszynkami do głosowania. Mają swoje zdanie i nie boją się go przedstawiać. Nie można nazywać ich wrogami tylko dlatego, że nie podzielają poglądów szefa. Można im zaproponować zmiany, ale nie wolno ich narzucać, a potem obrażać się na tych, którzy myślą inaczej. Mnie to tym...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta