Genealogia, czyli nauka umierania
Ostatnie dzieło pisarki: autoportret, oswajanie śmierci i kwerenda w trzystuletnich archiwach.
Nie lubię efekciarskich, gwiazdorskich wywiadów Oriany Fallaci z wielkimi tego świata. Jej próby publicystyczne, jak ta podjęta po ataku na World Trade Center we „Wściekłości i dumie", obnażają płytkość myśli, maskowaną histerycznym patosem. Typowo włoski egzaltowany ton wypowiedzi czasem mnie drażni, kiedy indziej śmieszy. Ale żadnej z tych wad nie znajduję w jej ostatniej, wydanej pośmiertnie książce.
„Kapelusz cały w czereśniach" to lektura domowa. Również dlatego, że przeszło 800-stronicowy tom nie nadaje się do noszenia przy sobie, podczytywania w tramwaju; wychodząc z domu, trzeba przerwać czytanie; książka poczeka do naszego powrotu na biurku. Ale przede wszystkim – bo jest to rzecz bardzo osobista, mówiąca o najbliższych, a pośrednio o samej autorce.
Kiedy wspominałem, że czytam rodzinną sagę florenckiej dziennikarki, zwykle pytano mnie o jej przodków: pewnie Medyceusze? To byłoby banalne. Tymczasem gros antenatów Fallaci stanowią chłopi toskańscy, z rzadka żeglarze lub żołnierze; jest tu też jedna linia samotnych matek z nieślubnymi dziećmi. Genealogia to więc z gatunku tych, o których wstyd mówić w Polsce, gdzie przecież wszyscy wywodzimy się wprost od bohaterów „Trylogii". I właśnie dlatego ta opowieść o historii kilku rodzin, a zarazem...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta