Sarmaci w świecie wiecznej Jałty
Tragiczne koleje polskich losów, głębokie traumy, długo pamiętane nieszczęścia – nie sposób ich kwestionować. Czy jednak rzeczywiście jesteśmy – jako naród – obiektem wyjątkowej krzywdy i prześladowań?
Na wstępie trzy zastrzeżenia. Po pierwsze, narzekanie na polskość jest podobnie logiczne, jak żale typu „gdyby moja mama wyszła nie za tego nieudacznika – mojego ojca, tylko za innego faceta, to byłbym bogaty i miałbym szczęśliwsze dzieciństwo". Może i dzieciak zrodzony z takiego związku byłby bogatszy i miałby szczęśliwsze dzieciństwo, ale to nie byłbyś ty.
Tak samo jest z polskością. Możemy na nią narzekać, ale rewolucyjna zmiana któregoś z jej kluczowych parametrów (poza tym, że niemożliwa) oznaczałaby po prostu, że stalibyśmy się kimś innym. Czyli – nie bylibyśmy już Polakami w dzisiejszym znaczeniu tego terminu.
To po pierwsze. Po drugie – próby radykalnej zmiany zbiorowej tożsamości mogą przynieść tylko nieszczęścia. Dojrzałość polega bowiem m.in. na zdolności konstatowania (często gorzkiego) rzeczy nieuniknionych. Tym, którzy mieliby ochotę na rolę demiurgów, zasadniczo zmieniających narodowy charakter, zadedykowałbym genialne słowa Jacka Kaczmarskiego, który w „Sarmacji" śpiewał o polskiej duszy. Porównał ją do szabli, którą gdy „niewprawną chwycisz dłonią, w pysk odbije stali siła! Tak się naucz robić bronią, by naturą swą służyła". Innymi słowy, nie należy starać się zmieniać polskiej mentalności, bo to prowadzi tylko do klęski. Jeśli chce się wpływać na rzeczywistość, trzeba starać się działać tak, by ta mentalność służyła osiągnięciu...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta