A w pakiecie siódme niebo
„All inclusive" powoli przestaje być synonimem swojsko rozumianego „exclusive" i atrybutem Polaka-wieśniaka na wakacjach, który sieje postrach wśród pokojówek i barmanów, bo ma „wszystko w cenie". Szkoda tylko, że powoli.
To tera pan słucha: Fylypyny, hotel z basenamy i widoczkem, nurkowanie z morśwynamy. Cena mię nie interesuje. I ol inkluziw – jasna sprawa. Byznes! Od 89. ekonomicznom nie latam! Ten helikopter też ol inkluziw (Baśka, helikopterem cie po okolicy przelecę!). No wiadomo: drinki, jedzonko, leżaczki, klapeczki, satelyta. No i masaże... takie wie pan, he he... Wszystko ol inkluziw".
Rozmowa rodzimego „biznesmena" i jego wyfiokowanej żony Baśki z agentem biura podróży na temat planowanego wakacyjnego wyjazdu do egzotycznego kurortu to clou przekornej reklamy, dzięki której portal wakacje.pl chce przykuć uwagę do swojej turystycznej oferty... all inclusive. „My dobrze wiemy, co to znaczy „all inclusive" i nie robimy kabaretu z wakacji"– puentuje portal w reklamie.
– To przekaz z przymrużeniem oka, którym chcemy przełamywać niefajny, ugruntowany stereotyp Polaka na wakacjach z „all inclusive" – wskazuje Klaudyna Mortka z działu PR firmy.
Do wielu ten przekaz trafia. W komentarzach pod filmikiem na YouTubie internautka „ArubaPolska" pisze: „Byłam kiedyś z takimi (jak bohaterowie reklamy – dop. aut.) w Tunezji. To była tragedia. Wstyd, że hej. Myślałam, że się zapadnę pod ziemię, jak wsiadali pijani do autokaru. Jedna dziewczyna tak się przewracała, że towarzystwo ją musiało nieść. A hotel miał 5 gwiazdek!".
Wyssana z butelki, wygnieciona...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta