Nie odda(j)my tęczy
Nie tylko stratedzy, taktycy czy generałowie wiedzą, że jednym z warunków wygrania walki jest wybór pola bitwy.
Wiedzą o tym i szeregowi, i dzieci, a Lenin by pewnie dodał do tego i kucharki. Bardzo trudno jest nie lubić tęczy. Żywimy dla niej atawistyczny zachwyt, fotografujemy ją, rysujemy, patrzymy na dzieci podskakujące z radości, że ją zobaczyły.
I nagle polem walki o niepodległość, o wolność, o wartości, o przeszłość i przyszłość – staje się tęcza stojąca na placu Zbawiciela w Warszawie. Już nie pomnik żołnierzy sowieckich, już nie krzyż na Krakowskim Przedmieściu, gruba kreska czy telewizja publiczna – ale właśnie tęcza. Podpalona przez jednego czy najwyżej kilku chuliganów tęcza odgrywa (nie na długo pewnie, jak większość publicznych emocji w Polsce) rolę podobną do tej, którą odegrał Mohamed Bouazizi, którego akt samo- spalenia stał się zaczynem rewolucji w Tunezji trzy lata temu.
Stosunek do Tęczy jest kolejnym wyznacznikiem, barykadą, papierkiem lakmusowym czyjegoś światopoglądu. Jesteś za – albo przeciw. Dziwi mnie, że lud (tzn. media) tak łatwo rozstąpił się na dwa przeciwległe obozy i nikt...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta