Bez przebaczenia. Western po polsku
Były prezydent wywodzący się z SLD to polityk, który – jak wynika z sejmowego wystąpienia dawnego szefa CBA – ma za nic zasady równości i jawności. Jako były lider formacji lewicowej pozostaje więc dla niej obciążeniem – uważa socjolog.
Aleksander Kwaśniewski nie miał ostatnio dobrej prasy. Pogłoska, że doradza azjatyckiemu satrapie i polskim biznesmenom, a także ukraińskim oligarchom nazbyt blisko współpracującym z obalonym przez Majdan reżimem, nie zaskarbiła mu sympatii Polaków, którą przez wiele lat się cieszył. O jakimkolwiek sukcesie wyborczym w przypadku tego polityka też trudno w ostatnich latach mówić – formacje, którym patronował, nie odnosiły spektakularnych sukcesów (Lewica i Demokraci) lub doznały druzgoczącej porażki, z której nieprędko lub nawet nigdy się już nie podniosą (Europa Plus Twój Ruch w tegorocznych wyborach do Parlamentu Europejskiego).
Nazwiska się zużywają
A przecież jeszcze nie tak dawno z pełną powagą szacowano potencjał i diagnozowano ewentualny wpływ byłego prezydenta na sukces formacji Janusza Palikota. Ten z kolei za wszelką cenę chciał taktycznie zerwać ze stworzonym przez siebie wizerunkiem błazna i zyskać na powadze w towarzystwie kogoś bardziej charyzmatycznego od siebie. Część prominentnych analityków sceny politycznej szła w swoich diagnozach znacznie dalej – efektem zaangażowania się Kwaśniewskiego po stronie Twojego Ruchu miało być wręcz zmarginalizowanie Sojuszu Lewicy Demokratycznej i jego obecnego lidera.
Okazało się jednak, że nazwiska historyczne zużywają się bezpowrotnie („imion miłych ludowi lud pozapomina"), a...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta