Nieufni, sprytni, samotni
W Ameryce nie brak Polaków, którzy odnieśli sukces, ludzi zamożnych, liderów w różnych dziedzinach życia. Prawda jest jednak brutalna: w Waszyngtonie mało kto liczy się z Polonią.
Jeremi Zaborowski z Chicago
Podróżując po Ameryce, naprawdę trudno się nie natknąć na kogoś, kto oficjalnie jest tu zwany Polish American, czyli na Amerykanina polskiego pochodzenia. Ostatnio, przemierzając autostradą stan Indiana, musiałem się zatrzymać w hotelu, jednym tych, jakich dziesiątki, a może setki przy każdej z autostrad, nieopodal miasteczka liczącego 3 tysiące mieszkańców, jakieś 270 km na wschód od Chicago. Gdy pani w recepcji zobaczyła nazwisko, uśmiechnęła się i zaczęła mówić po polsku.
Okazało się, że pani Teresa jest w okolicy jedyną Polką, przeprowadziła się 22 lata temu z Chicago razem z dziećmi. Od tamtej pory pracowała ciężko, czasem na dwa etaty, ale trzech synów wyszło na ludzi. Dwóch jest lekarzami, ostatni, najmłodszy, został najlepszym studentem w całym stanie w swoim roczniku. Jednym słowem, wszyscy trzej mają miejsce w 3-procentowej elicie Ameryki, wśród ludzi z tytułami doktorskimi, prawników, lekarzy i posiadaczy dyplomu MBA, najbardziej fachowych i najlepiej opłacanych. Kolejne trzy polskie nazwiska, których posiadacze – oderwanie od polskich skupisk ma swoją cenę – najpewniej bezpowrotnie stracili kontakt z językiem i z Polską.
Takich losów w Ameryce są setki, tysiące. Właściwie codziennie można spotkać ludzi, którzy mieli polskich rodziców,...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta