Przerwa tylko na żądanie etatowca
Szef nie zmusi podwładnego do urlopu bezpłatnego. Nawet jeśli poświadczy nieprawdę w świadectwie pracy, i tak nie zaoszczędzi na płacowych rozliczeniach. Wystarczy, że były pracownik odpowiednio sformułuje swoje roszczenie, aby po latach upomnieć się o swoje.
Zgodnie z art. 174 k.p. urlopu bezpłatnego pracodawca udziela wyłącznie z inicjatywy i na pisemny wniosek podwładnego, którego ten nie musi uzasadniać. Przyznanie zaś go wbrew tej zasadzie, czyli z woli pracodawcy i bez wniosku zatrudnionego na piśmie, jest bezskuteczne. Tak wynika z orzeczenia Sądu Apelacyjnego w Łodzi z 15 października 1996 r. (III AUa 34/96). Takie jednostronne udzielenie urlopu bezpłatnego na czas przestoju należy kwalifikować jako naruszenie kodeksowych przepisów o urlopach pracowniczych.
Przymuszanie do wolnego nie opłaci się pracodawcy. Niewykluczone, że dopiero po latach, gdy już stron nie będzie łączyła umowa o pracę, przyjdzie mu za to zapłacić. Szef będzie się musiał tłumaczyć przed sądem, dlaczego w dokumentacji pracowniczej brakuje jego wniosku o to wolne, a są podania poświadczające ubieganie się o inne rodzaje płatnych przerw w zatrudnieniu. Są choćby wnioski urlopowe, prośby o udzielenie dni wolnych na opiekę nad dzieckiem czy zwolnień okolicznościowych na ślub...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta