Nostalgia Kusturicy
Głos serbskiego reżysera – barwny, egotyczny, koguci – jest dla polskiego czytelnika pierwszą od lat szansą na usłyszenie nie tyle może racji, ile obolałości Serbów rodem z Bośni.
Ze świetnych wierszy pamięta się ostatnie wersy, ze świetnych filmów – pojedyncze kadry: „człowiek, sztandar, dymu chmury" to pyszne, dokonane przez Kaczmarskiego streszczenie Wajdy, i kto powie, że niesprawiedliwe? Takich ujęć ma sporo pod powiekami każdy, kto naoglądał się choć trochę filmów. A jeśli tak, są spore szanse, że gdzieś miga mu syntetyczny kalejdoskop jarzących się miedzią puzonów, łopoczącego przez cały kadr welonu panny młodej, skrzeli karpia, setki rakii raczej chlustanej naiskap („do dna") niż sączonej ze stakana, ust jak wiśnie i histerycznej serii z kałasznikowa w tle. No tak: Kusturica.
Powtarzano o nim w kółko „bałkański Fellini" i sam wymienia Włocha jako pierwszego wśród swoich mistrzów. Ale nie tylko każda rodzina jest nieszczęśliwa na swój sposób, również każda prowincja. „Czy pamiętasz Dolly Bell" i „Ojciec w podróży służbowej" to coś więcej niż proste remaki „Wałkoni", nakręconych po drugiej stronie Adriatyku: żeby odmalować tak nostalgiczne Sarajewo, pogrążone w dymie...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta