Areszt nie jest po to, by zadowalać
Sądy nie powinny się bać żadnych decyzji. Nawet tych niepopularnych i ostro krytykowanych przez społeczeństwo i polityków. Chciałbym, żeby miały odwagę podejmować własne decyzje, nie patrząc na ich odbiór.
Rz: Sądy pierwszej instancji, które w ostatnich tygodniach odmówiły zastosowania aresztu wobec zatrzymanych dilerów dopalaczy, są ostro krytykowane nie tylko przez społeczeństwo, ale i prawników. Miały rację?
Prof. Andrzej Zoll, karnista: Nie chcę jednoznacznie oceniać tych konkretnych sytuacji, ponieważ nie znam akt spraw i dowodów, jakie do sądu przesłała prokuratura. Proszę jednak pamiętać, że z tymczasowymi aresztami bywało u nas przez lata bardzo różnie. Na początku lat 90., a później za rządów Prawa i Sprawiedliwości areszt stał się normą. Nieważne, czy był potrzebny i uzasadniony czy nie. Sądy stosowały go niemal z marszu. I nikt nie przejmował się łamaniem praw człowieka i pozwami niesłusznie aresztowanych.
Chce pan powiedzieć, że działały na polityczne zamówienie?
Uważam, że nie najlepiej to świadczy o praktycznej niezawisłości i zasadach niezależności. To nie były pojedyncze sytuacje, tylko wręcz sądowa norma.
Teraz jest lepiej pod tym względem?
Po 2007 r. na szczęście skończyła się taka polityka. A na pewno stosowane wówczas na dużą skalę areszty wydobywcze.
Na czym one polegały?
Najkrócej mówiąc na tym, że zamyka się kogoś w więzieniu bez mocnych dowodów na...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta