Konkursy pianistyczne to kartel
- Pamiętajmy o najważniejszym: dzieło Chopina to dzieło otwarte, tekst otwarty - mówi muzykolog Wojciech Bońkowski
Rzeczpospolita: Rozczarowanie?
Trochę jednak tak. Cho nie był niczyim faworytem, nie był niczyim ulubieńcem i wreszcie nie był w niczym najlepszy.
To dlaczego wygrał?
To zgniły kompromis, co mówię jako niezależny krytyk. Już po ogłoszeniu wyników podszedł do mnie jeden z zagranicznych jurorów, świetny pianista, i powiedział, że to wynik szkodliwy dla konkursu chopinowskiego.
Aż tak?
Nikt tego nie mówi głośno, ale były mocne vota separata. Podejrzewam, że komputer szybko zliczył punkty i było wiadomo, że wygrał Cho, tylko przez następne godziny radzono, co z tym zrobić.
Nie zrobiono nic.
W efekcie zwycięzca konkursu po prostu wygrał na punkty i to w momencie, kiedy mamy w jury wybitne indywidualności światowej pianistyki. To one miały gwarantować, że utalentowane jednostki na estradzie będą wypromowane.
Jeszcze w nocy napisałem, że Cho to bezpieczny, kompromisowy wybór, pianista dobry, ale nijaki. Głosy jurorów były rozstrzelone, każdy ciągnął w swoją stronę?
Ale kandydat kompromisu, który nikogo nie rozpala, to zły wybór. On naprawdę nie był w niczym najlepszy.
Dostał nagrodę za polonezy.
To jest właśnie największe kuriozum! Zagrał Poloneza As-dur,...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta