Aniołek stróż
Aniołek stróż
Kazimierz Orłoś
-- Ty, Boluś, to jesteś frajer! -- powiedział Krzysiek, czyli Aniołek (taka jego ksywa) , kiedy podałem mu rękę i usiadłem na naszej ławce, w Saskim, gdzie mieliśmy czekać na Bańkę z Anką. -- Chu jesteś, pajac!
Tak mnie przywitał, zaraz na wstępie. On ma takie napady czasem, zazdrości, czy jak? Niby, że on biedny -- ja bogaty, on nie ma nic, a ja wszystko. Aniołek -- tak wygląda: blondynek, jeżyk jak glaca, chudy, mały -- taki dzidziuś. Miał na sobie żółtą koszulkę z napisem "Jackson Michael".
To prawda, starzy są nadziani -- ja tego nie ukrywam i skubię często, jak tylko jest okazja: flaszka to flaszka, kasa to kasa. Złoty pierścionek niedawno matce zabrałem z szuflady. Ojcu krawat -- ten amerykański, z flagą -- i okulary słoneczne z Las Vegas. Ale chłopakom ciągle mało -- pewno chcieliby, żebym całą chałupę wyniósł, wszystko starym zabrał, może nawet dolce ojcu z konta, tak?
-- No co ty, co ty! -- mówię. -- Sam jesteś palant, jeśli o to chodzi. Zrobiłeś coś dla mnie kiedy? Zrobiłeś? A ja wam zawsze przynoszę. Co mogę.
--A idź ty, idź ty! Drugi, co by tyle miał, to by nie czekał, nie dał się prosić. Kumple by w tej "Victorii" balowali, a z tobą co? Nie ma życia.
-- Zrozum -- mówię -- za często nie mogę. I tak matka szuka pierścionka od dwóch miesięcy....
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta