Uderz w ustawę, a syndyk się odezwie
Wiele niewypłacalnych firm, które będą chciały skorzystać z dobrodziejstwa ustawy – Prawo restrukturyzacyjne da się uratować. Ale będzie to możliwe wyłącznie w sytuacji, kiedy dany przedsiębiorca o pomoc zwróci się do fachowca – przekonuje ekspert Krzysztof Oppenheim.
Moja negatywna opinia na temat ustawy – Prawo restrukturyzacyjne, zamieszczona w „Rzeczpospolitej" na początku lutego br., wzbudziła ożywioną dyskusję w gronie syndyków.
Po części trudno się temu dziwić; wszak to właśnie syndyków od 1 stycznia 2016 r. mianowano również doradcami restrukturyzacyjnymi.
Polemiczny głos przedstawił m.in. pan Adam Głowacki. Cóż najbardziej nie spodobało się mojemu adwersarzowi? Przyjęte przeze mnie założenie, że dla swej skuteczności restrukturyzacja powinna być prosta, szybka i tania.
Zachodzi pytanie: czy aby na pewno, obruszając się na tak oczywistą tezę, miał na uwadze interes swoich przyszłych klientów?
Jeśli przedsiębiorca decyduje się na szukanie pomocy u doradcy restrukturyzacyjnego, co najbardziej doskwiera zleceniodawcy? Brak płynności finansowej: czyli koszty działalności tejże firmy są wyższe od jej przychodów.
Nie trzeba być Einsteinem, na którego powołuje się w swojej publikacji Adam Głowacki, aby dojść do wniosku, że tegoż przedsiębiorcę nie stać na drogą usługę. Ale to nie wszystko. Podmiot będący w kiepskiej kondycji finansowej z miesiąca na miesiąc ma coraz gorszą sytuację, mam tu na uwadze rosnącą kwotę powstałych zaległości. Jeśli mamy więc leczyć firmę z takich problemów, powinno to być...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta