Z dziejów pasożytnictwa w Polsce
Jeżeli naukowcy angażują się w polityczną publicystykę, powinni wyraźnie oddzielać swój dorobek naukowych od głoszonych tez – pisze prawnik.
Chyba nigdy w takim stopniu jak obecnie nie były widoczne w sferze publicznej w Polsce związki między polityką a nauką. Spór o Trybunał Konstytucyjny to przecież spór prawny, a siłą rzeczy naukowy. Argumenty naukowe mieszają się w nim z politycznymi, a autorytet osób posiadających stopnie i tytuły naukowe jest bardzo chętnie wykorzystywany przez niektórych polityków jako rodzaj broni. Na tym tle wyraźnie widać jedno: polityka coraz chętniej pasożytuje na nauce.
Zresztą sprawa Trybunału nie jest wyłącznym przejawem tego pasożytnictwa. Przypomnijmy sobie ostatnie wybory – parlamentarne, samorządowe, europejskie. Jakże wielu polityków lub kandydatów na takowych chętnie przypominało o uzyskanych stopniach naukowych i dodawało przed nazwiskiem np. „dr" na różnych plakatach wyborczych. Oznaczało to nieco trywialny przekaz: „zobaczcie, jestem doktorem, w związku z tym jestem bardzo mądry. Za mną stoi nauka". To jeden z...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta