Wykazanie dyskryminacji płacowej to walka z wiatrakami
Ustawa, w której pojawiają się artykuły oznaczone jako 183a i podobnie, i gdy taki stan utrzymuje się przez wiele lat, powinny wzbudzić w naturalny sposób niepokój każdego prawnika. Taka numeracja oznacza bowiem zwykle, że mamy do czynienia z nakładką nad nakładką do oryginalnych przepisów.
Jest to pseudotechnika legislacyjna, która zwykle oznacza, że przepisy są doklejane wskutek różnych zewnętrznych okoliczności i ostatecznie trudno liczyć na to, że tak zbudowana ustawa będzie w jakikolwiek sposób spójna. Tak właśnie rzecz się ma w przypadku kodeksu pracy.
Przepisy o dyskryminacji stanowią flagowe osiągnięcie Unii Europejskiej w zakresie budowania wspólnych przepisów prawa pracy. O takich przepisach można powiedzieć, że bardzo dobrze, że są, bo stanowią o naszej doniosłości cywilizacyjnej i postępie. Problem zaczyna się wtedy, gdy ktoś je naprawdę zamierza zastosować.
Od dawna odnoszę wrażenie, że sądy, w gruncie rzeczy za namową Sądu Najwyższego, bronią się rękami i nogami przed takim skonkretyzowaniem ochrony antydyskryminacyjnej, aby na tej podstawie nie można było domagać się porównywania wynagrodzeń i dochodzenia takiej samej pensji, jaką otrzymuje inna osoba pełniąca to samo stanowisko. Natomiast sprawa wynagrodzeń należy właśnie do tych, w...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta