Niemiecki patent na fachowców
Niemcy wypracowali jeden z najlepszych systemów kształcenia zawodowego na świecie, ale i tak mają problem. Bo młodzi często wolą studia. Anita Błaszczak
– Bez uczniów musiałbym zwiększyć liczbę pracowników o 20 proc., co zdecydowanie podwyższyłoby nasze koszty. Doświadczonym fachowcom trzeba zapłacić trzy-, czterokrotnie więcej niż uczniom, którzy w pierwszym roku nauki zarabiają 600 euro miesięcznie – twierdzi Stephan Donges, kierownik kształcenia zawodowego w popularnej berlińskiej restauracji „das pfeffer", która przygotowuje do pracy w pięciu zawodach, w tym kucharza, kelnera i barmana.
Restauracja należy do spółki, która działa w branży gastronomiczno-hotelarskiej i na ponad 800 pracowników kształci ok. 150 uczniów. W systemie dualnym, co oznacza, że dwie trzecie czasu nauki (zwykle przekłada się to na 3–4 dni w tygodniu) uczniowie pracują w zakładzie, z którym mają podpisaną umowę, a resztę czasu spędzają w szkole. – Przygotowujemy sobie pracowników dopasowanych do naszych potrzeb i do zespołu – dodaje Donges.
Lata dualnej praktyki
Wprowadzony w Niemczech pod koniec lat 60. XX wieku dualny system kształcenia zawodowego, łączący szkoły z pracodawcami (w 1969 r. ustawowo uregulowano prawa i obowiązki uczniów oraz zakładów pracy), jest od lat podstawą przygotowywania kadr dla niemieckiego przemysłu, budownictwa czy handlu. (Obowiązek kształcenia zawodowego...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta